Jechał po alkoholu przez las. Myślał, że to nie „ruch lądowy”. Sąd był innego zdania

Wielu moich klientów jest przekonanych, że jazda samochodem po lesie, łące albo utwardzonej drodze polnej nie podlega przepisom kodeksu karnego. Panuje przekonanie, że skoro nie było asfaltu ani znaków drogowych, to „nic się nie stało”. Tymczasem sądy coraz częściej orzekają, że również takie miejsca mogą być uznane za element ruchu lądowego. I tak było w sprawie mojego klienta, który – jak sam przyznał – wjechał samochodem do rzeki, mając 1,58 mg/l alkoholu w wydychanym powietrzu.


Jeden grill, kilka kieliszków i… decyzja o powrocie autem

Mój klient spędzał dzień nad rzeką. Pogoda dopisywała, towarzystwo też. Wypił kilka kieliszków, a potem wsiadł do samochodu. Nie wyjeżdżał na główną drogę – poruszał się po drodze dojazdowej prowadzącej przez łąkę i przyrzeczną ścieżkę. Ostatecznie zakończył jazdę w rzece. Policja przyjechała na miejsce i przeprowadziła badanie trzeźwości. Wynik? 1,58 mg/l – czyli ponad 3 promile. Nietrzeźwość była bezsporna.

Zaczęliśmy więc analizować, czy miejsce, w którym się poruszał, rzeczywiście kwalifikuje się jako „ruch lądowy”. To kluczowe, bo art. 178a § 1 k.k. mówi jasno:

„Kto, znajdując się w stanie nietrzeźwości, prowadzi pojazd mechaniczny w ruchu lądowym, podlega karze…”

I tu zaczęły się schody.


Co to właściwie jest „ruch lądowy”?

Na pierwszy rzut oka mogło się wydawać, że klient nie naruszył przepisów. Nie jechał przecież po drodze publicznej, nie zagrażał innym kierowcom, nie powodował kolizji. Tyle tylko, że w ocenie sądu droga, po której się poruszał, choć formalnie była „leśna”, to jednak spełniała kryteria „ruchu lądowego”.

Dlaczego?

Bo – jak wynika z orzecznictwa – o tym, czy mamy do czynienia z ruchem lądowym, nie decyduje tablica z napisem „droga publiczna”, lecz realna dostępność dla innych uczestników. A ta konkretna droga:

  • służyła dojazdom do posesji,

  • była widocznie utwardzona i systematycznie używana,

  • widniała w ewidencji gruntów jako droga dojazdowa.

Sąd uznał więc, że miejsce zdarzenia wpisuje się w definicję ruchu lądowego, a klient – mimo że nie wyjechał na asfalt – odpowiada za przestępstwo z art. 178a § 1 k.k.


Zakaz prowadzenia? Tak, ale nie każdego pojazdu

Sprawa miała jeszcze jeden ważny wątek. Klient prowadzi gospodarstwo rolne. Ostatecznie sąd – po naszej argumentacji – pozostawił mu możliwość kierowania pojazdami, do których wymagane jest prawo jazdy kategorii T. Czyli mógł nadal obsługiwać maszyny rolnicze, co umożliwiło mu kontynuowanie pracy.

To pokazuje, że nawet przy ewidentnym naruszeniu przepisów, dobry adwokat jazdy po alkoholu może zawalczyć o to, by środek karny był adekwatny i nie pozbawiał klienta możliwości zarobkowania.


Czego uczę się z takich spraw jako adwokat prawa karnego?

Najważniejszy wniosek? Nie liczy się to, co nam się „wydaje”, ale to, jak sąd zinterpretuje przepisy. Wielu kierowców sądzi, że mogą „na spokojnie” przejechać po łące, pojechać traktorem na pole czy wyjechać na drogę leśną po kilku piwach, bo „tam nikogo nie ma”. Tymczasem sądy coraz częściej podchodzą do sprawy zero-jedynkowo.

Wystarczy, że droga – nawet polna – jest dostępna dla innych użytkowników, byś znalazł się w tzw. ruchu lądowym. Wystarczy wsiąść po alkoholu za kierownicę – niezależnie od tego, czy jedziesz do sklepu czy przestawiasz auto po grillu – by ponieść odpowiedzialność karną.


Czy można się skutecznie bronić? Tak, ale trzeba wiedzieć jak

W sprawach o jazdę po alkoholu każdy szczegół ma znaczenie. Pomagam moim klientom analizować:

  • czy rzeczywiście uczestniczyli w ruchu lądowym,

  • czy pomiar alkoholu został przeprowadzony prawidłowo,

  • czy mieli świadomość, że prowadzą pojazd mechaniczny,

  • czy istnieją okoliczności łagodzące – rodzinne, zawodowe, zdrowotne.

Nie każda sprawa kończy się uniewinnieniem, ale często można realnie wpłynąć na wymiar kary – obniżyć zakaz prowadzenia, uniknąć grzywny, zawalczyć o warunkowe umorzenie postępowania. Jako adwokat prawa karnego i obrońca w sprawach z art. 178a k.k. wiem, jak szukać tych niuansów i jak przekonać sąd do korzystniejszego rozstrzygnięcia.


Podsumowanie: las też ma swoje paragrafy

Jeśli trafiłeś na tę stronę, bo masz problem związany z jazdą po alkoholu – niezależnie, czy było to w lesie, na polnej drodze, czy na parkingu – pamiętaj, że nie jesteś sam. Pomogłem już wielu osobom w podobnej sytuacji.

Nie oceniaj się sam, nie zakładaj najgorszego – skontaktuj się z kancelarią, która zna temat od podszewki. Adwokat jazdy po alkoholu to nie tylko ktoś, kto zna przepisy, ale ktoś, kto wie, jak je wykorzystać w praktyce – po Twojej stronie.